Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żetrwałemnieruchomoimyślałemoBogu.
Słońcemojadziecięcafascynacja
Mojafascynacjasłońcempewnegorazuspowodowała
upadekzwysokichschodów.Byliśmynawakacjach
wSecondigliano,wioscenieopodalNeapolu.Domekmiał
kuchnięnazewnątrzwejścia.Tobyłrok1886,miałem
okołoczterechlat.Jaktylkowzeszłosłońce,wyszedłem
przezdrzwidomu,żebyzobaczyćjewkuchni.
Niefortunniepostawiłemstopęistoczyłemsiępocałej
długościschodów.Mamasięprzestraszyła,alenicmisię
niestało.Pamiętam,żekiedymniepołożyładołóżka,
dopokojuwleciałptaszek…Pochłoniętyprzyglądaniem
sięptaszkowiporazpierwszyzbliska,całkiem
zapomniałemoupadku.
Byłemjeszczeniewinny,gdyusypiając
siostrzyczkę,śpiewałemJezusowi
Byłemjeszczeniewinny,nadzwyczajżywiołowy;
pociągałamnieMękaJezusaistarałemsięjużwtedy
śpiewaćJezusowiumęczonemu,kołyszącmojąmłodszą
siostręoimieniuBianca.Jestotrzylatamłodszaode
mnie,czyliwtymczasiejamogłemmiećnajwyżejpięć.
Obokłóżeczka,awłaściwiekołyski,wisiałobrazśw.
AlfonsaLiguoriego,którymisiępodobałi,niewiedzieć
czemu,przypominałmiMękęJezusa.Wtedystarałemsię
śpiewaćumęczonemuJezusowipiosenki,któresam
układałem.Senstychwersów,zktórychpamiętamtylko
kilka,byłnastępujący:wspominałemMękęJezusa
ibłagałem,abyniewołać…Filistyna,który,jaksądziłem,