Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
biezapasnostiipariadka,siwynawetsięprzedstawił:Paweł
WładimirowiczFogielipoprosiliodokumentypodróżne.Fogiel
mówiłponiemiecku;napytanieAnglikaopowódnocnejkontrolirzekł
cośwymijającooterrorystachaleniemapowodudoobaw,proszę
spaćspokojnie,nawszystkomamybaczenie,zakłopotbardzo
przepraszamy.WróciłosięzbumagamiitendrugipanzaFogielem,
skorotylkorzuciłokiemnanadrukiipieczęcieizamaszystepodpisy
nadokumentachMinisterjumZimy,prawieżestanąłnabaczność;
zwróciwszyjezprzymilnymuśmiechemiukłonem,życzyłwylewnie
dobrejnocy.Inżynier,nierozumiejącdokońcarosyjskiego
słowotoku,tempilniejobserwowałzachowania.Noicóżteraz,już
napewnoniewyperswadujesięwdwóchzdaniachtegohrabiego,
trzebabędzienaprostowaćrzeczrano.
Sięzamknęłosięwprzedziale.Napodklejonejaksamitną
ciemnościąszybieokiennejmigotałportretmłodegomężczyzny.
Bordowabonżurkazzielonemiobszyciami,zbiałymsznurem
plecionymzchwostkami,nadszerokiemiwyłogamilicablade,wąski
nos,czarnewłosyprzyciętedopółkarkuizaczesanedotyłu
odwysokiegoczoła,przyklejonedoczaszkipodlśniącąpomadą
nałożonąprzezmoskiewskiegoparikmachiera,czarnywąsschodzący
kupodbródkowiwzdłużustszerokichagdyuniosłosiędłoń
dogładkowygolonegopoliczka,błysnąłjeszczewodbiciumasywny
sygnetherbowy.Patrzyłosięwzdumieniu.
Cóżzaprzekleństwonieznajomi.
Owęgierskimhrabim,rosyjskiejwładzy,angielskichpapierosach
iamerykańskimcieniu
HrabiaGyero-Saski,panpozwoli,paniehrabio:państwo
Blutfeld,pandoktorKonieszyn,panVerousse,kapitanPriwieżeński.
Sięukłoniłosię.
Jesuisen
chanté.
Ach,cozatowarzystwo,panhrabiatospodFranciszka
Ferdynanda,tak?
Kelnerpodsunąłkrzesło.Usiadłosię.
Drogapani
Tylkoakcentcośminiebrzmi,jamamucho,prawda,panie
Adamie?
MałżonekFrauBlutfeldmruknąłpotakującozpełnemiustami.
NiechzgadnęciągnęłaBlutfeldowanatymsamymwydechu