Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pierwszegodoszłamniewieść,żektośposzukujeochotników
dociśnięciabombwgniazdolutych.Zamknęłagoochrana:ten
eserowiec,którymiałmusporządzaćbomby,okazałsięochrany
agientem.Alejużsięponoćzgłosilichętni,utrzymujący,
żewstanietakpodejśćdogniazda,ba,włożyćbombędośrodka,
iżezrobiątozastosownąopłatą,marcynowcy-renegaci.Wtedy
tousłyszałemosekcieświętegoMarcyna.Idąwuścisklutego
zzamysłu.Umierają,oczywiście,zmrożeninaśmierć.stopnie,
progiwtajemniczeń,progiszaleństwaraczej.Nailesięzbliżytaki
wyznawca.Dwametry.Metr.Nasekundę;czyzdzierżydłużej.Można
wstrzymywaćoddech,topomaga,jeślipowietrzeodlutegonie
wchodzicidopłuc.Podejdzieszzabliskoiweźmieszwdechgłęboki
padasztrupem,sercestaje.Onisięwtymćwiczą.Biorąkąpiele
wprzeręblach.Śpiąwśniegu.Spowalniająkrewwżyłach,
spowalniajątętno.Poruszająsiępowoli,niemówią,niejedzą,
przyjmujątylkopłyny,regularnieupuszczająsobiekrew,regularnie
lódłykają.PonoćnależydonichtakżeRasputindlaumartwienia
wNewiepodkrąpływa.Ponoćmarcynowcynajwyższego
wtajemniczenianaprawdędotykająniesoplicowapuste,ciepłe,ale
samychlutych.NikttakowychmistrzówZimyniespotkał.Możeżyją
tam,naSyberji.
…Powiadasz,żeFilipGierosławskirozmawiazlutymi.Tak
cirzekli.Zawinąłkciukmartwywmiękkimaterjał,schował
doszkatułki.Jeśliniemusisz,jeślimaszwybór…byćmoże
rozsądniejbybyło,gdybyśsobieoszczędziłtegospotkania.
Wstał.
Apieniądzezabierz.
Dziękuję.
Różnetaktykiskutkująwobecróżnychwierzycieli.itacy,wobec
którychnajlepiejsprawdzasięszczerość.
Ociemnościoślepiającejiinnychniejasnościach
LutynadalwisiałnadMarszałkowską.Zajrzałemdo„mleczarni”
narogu,aleZyginiezastałem.Przełknąłemszybkoziemniaki
zkoperkiem,kefirempopijając.Wypełniającejadłodajnięgorące,
wilgotnepowietrzetłustamgławciskałosiędopłuc,nasączało
ubraniezapachamitaniejkuchni.Drapiącsiępodkożuchem,
pomyślałem,żebyćmożeosiągnąłemjużówstopieńabnegacji,gdy