Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MonikaGaborRW2010
Uwaganamarzenia
–Tak,tak.–Izaroześmiałasię.–Domyślamsię,żeodstawiłaśniezłycyrk!
Zaczynamsięzastanawiać,jakimcudemtwojarodzinkawytrzymujeztobąwtych
górach.Tomekwogólechcecięjeszczezabierać?Dawnogoniewidziałam,ale
wyglądanato,żecierpliwościmuprzybyło.
–Nabijajsię,pewnie!Awytrwałościisamozaparciatoprzedewszystkimja
muszęmiećdużo,żebyjakośprzetrwać.CodoTomka,iowszem,jegocierpliwość
bywałanawyczerpaniu...–Juliaroześmiałasię.
–Takpodejrzewałam.Niemożliwe,żebytwójmążspokojniepodchodziłdo
faktu,żeczwartysezonzrzęduwciążpozostajeszpoczątkującą!
–Idobrzemiztym.Niezamierzamrozwalićsobiegłowynajakimśdurnym
stoku,nawetjeżeliówstokmieścisięwmoichulubionychWłoszech.Atakna
marginesie,ciWłosisątaksamonieziemskoprzystojninanartach,jakwcentrum
Mediolanu!
–Cieszęsię,żechociażwidokimiałaśniezłe,nawetjeśliniekoniecznienagóry.
–Fakt,widokibyły,tylkomyjużniewyglądamyjakniegdyś.Starejuż
jesteśmy,kochaniutka,stare.Światleżyterazustópdwudziestolatek.Zwłaszczaten
wAlpach.
–Naplażachpewnieteż–dodałazdegustowanaIzka.
–Dobra,koniecużalaniasię.Odstawionejaktrzeba,jeszczeniejednego
mogłybyśmypoderwać,itegobędziemysiętrzymać!Alatemnaplaży...Cóż,
uważam,żejaknanaszestarczelataprezentujemysięcałkiemdobrze.Niestetyzimą
nanartachtecholernegoglestraszniegniotąskóręikiedywbarzejezdejmiesz,żeby
wysączyćjakiegośdrinka,uśmiechającsięzalotniedonieznajomych,twoja
dojrzalszaskórapotrzebujejużokołotrzydziestuminut,żebysięwyprostować.Ato
niestetyniejestnajlepszareklama.
16