Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MonikaGaborRW2010
Uwaganamarzenia
–Marcin?Tytutaj?Cozaspotkanie!Jesteśsam?GdzieMarta?–Szczerze
ucieszyłasięnawidokznajomejtwarzywśródnarciarskichzapaleńców.–Normalnie
niewierzę!Super,tonaprawdęty!
–Nowidzisz,jakiświatjestmały.Chociaższczerzemówiąc,zanicnie
spodziewałbymsię,żeakuratciebiezobaczęaktywnieuprawiającąsportitona
dodateknasrogimmrozie.–Roześmiałsię.
–Oj,przestań.Taknaprawdęniemamwyboru.Rodzinajeździ,więcijamuszę.
Wiesz,jakjest!–Mrugnęłaporozumiewawczo.
–Rozumiem,rozumiem.
–Alenieodpowiedziałeś.Jesteśtutajsam?GdzieMartaidzieci?Żonapuściła
cięsamego?Niewierzę.
–Fakt,samraczejniejestem.Ale...zMartąidziećmiteżnie.
–Czyliszalejesznasłużbowym,darmowymwyjeździe.Takiemutodobrze.
Pewnienadodatekjesteściezakwaterowaniwnajbardziejwypasionymhotelu
wokolicy!
–Marcin!Marcin!–zzadrzewadobiegłwesołykrzyk.–Dojechałam!Żyję!
Udałosię!
Niebyłomowyopomyłce.Nadjeżdżającadziewczynabezwątpieniazwracała
siędoMarcina.Dożonategoidzieciategofaceta,któryodlatbyłprzyjacielem
rodzinyiwspółpracownikiemTomasza.DoMarcina,natwarzyktóregoodmalowało
sięogromnezakłopotanie,kiedypannarzuciłamusięnaszyjęipocałowałago
wpoliczek.nMożetakbardzocieszysięzeswoichnarciarskichwyczynów”–
próbowałasobietłumaczyćsytuacjęJulka.Wprawnymokiemdoświadczonejkobiety
zauważyła–mimokaskuiwielkichgogli,którenieznajomamiałanasobie–że
pannaniejestmłódką.Właściwiebyływpodobnymwieku.Tenfaktniecoją
uspokoił.nPrzecieżnakochankiwybierasięgłówniemłodszelaski.Tomusibyćpo
8