Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MonikaGaborRW2010
Uwaganamarzenia
prostujakaśbliskakoleżankazpracy”–zdecydowałaispojrzałapewnymwzrokiem
osoby,którejwydajesię,żekontrolujesytuację.
–Oj,przepraszam–kobietazdjęłagogle–niezauważyłam,żeniejesteśsam.
Zuza–przedstawiłasię,ściągającgoreteksowąrękawiczkęipodającJulcerękę.
–Miłomi,Julia.Widzę,żeMarcinmadoborowetowarzystwowpracy.
Idoskonalerozumiempaniradośćzezjechaniaztejgóry.–Uśmiechnęłasię
porozumiewawczo.–Teżjestempoczątkującymnarciarzemiwiem,żeniematojak
znowuznaleźćsięnadole.
Nieumknęłojejuwadzezakłopotanieobojga.nCzyżbymjednakmylniecoś
zinterpretowała?”.
–Hm...niejestemnawyjeździesłużbowym,aZuzaniejestmojąkoleżanką
zpracy–zacząłMarcin,aJulkaczuła,jakjejciałocentymetrpocentymetrze
pokrywasięgęsiąskórką.Izdecydowanieniewskutekzimna.–To,cozaraz
powiem,zpewnościąokażesiędlaciebiemałymszokiem,ale...rozwodzimysię
zMartą.
–Rozwodziciesię?!Przecieżjeszczewświętabyliścieunasrazemnakolacji!
Marcin,cotybredzisz?
–Alejużwtedymyślałem...myśleliśmyorozwodzie,tyleżewolałempoczekać
zewzględunadzieci...Noniechcieliśmypsućimświąt.Pozatymzgodziszsię,że
najlepiejrozwieśćsięjakcywilizowaniludzie,kulturalnie,wjaknajdelikatniejszy
sposób,przypomocypanipsychologprzeprowadzającprzeztodzieci.Idopiero
potempowiadamiaćowszystkimznajomych...
–Dlaczegodopieropofakcie?
–Botobędzienaszadecyzjaiwolałbymuniknąćdyskusjinatentemat.
Roztrząsania,komentowania...Apofakcieniemacopłakaćnadrozlanymmlekiem,
miłośćsięwyczerpała,wypaliła,niemacojejożywiać,tylkotrzebazaakceptować
9