Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
godoinnejszkoły,rodzicewszędziewoziligosamochodem,
sprawdzali,dokogodzwoniizkimpisze,pilnowaligonakażdym
kroku.Wszystkopoto,żebyniezrobiłnicgłupiegoikomuśczegoś
niepotrzebnieniewygadał.Tatawydałwtelewizjioświadczenie,żenie
życzysobie,bymediadręczyłyjegosyna,nawszystkiepytaniabędzie
odpowiadałwyłącznieon.Poproszonyokomentarzdofilmiku,określił
gojako„żałosneoszustwo”,adowodypozyskaneodoperatorajako
„wątpliwejjakości”.
Jeszczeparędniibędziepowszystkim,powtarzałsobiewduchu
Jirka.Enwciążmilczała.Białekwiatybzułagodniekołysałysięnad
nimiwletnimupale.
Jeszczemożemytonaprawić.Enwkońcuprzerwałaciszę.
Myślałamtrochęi…mamplan.Jeślisięuda,wszystkomożebyćjak
dawniej.Tylkomusiszmipomóc.
Plan?
ElektrycznośćnigdyniedziałałanaWzgórzuWisielcówitobyło
normalnezaczęłapowoliEn.Paręlattemuteżsięnie
zastanawiałamnadtym,czywogólemogłobybyćinaczej.Tak
poprostubyłoijuż.Rozumiesz,słońcewschodzinawschodzie,niebo
jestniebieskie,azegarekstaje,gdysięidzieWiedeńskąpodgórę
zplacuKarola.Takzawszedziałałświat.
NotakzgodziłsięJirka.Aleterazludziemajądowód,
żewcaleniemusitakbyć.
Jasne.Tyleżewierząwto,boniemająinnejopcji.
Nierozumiem.Jirkazmarszczyłbrwi.NaWzgórzu
Wisielcówprzeztrzynaścieminutdziałałtelefon,którypotrzebował
dotegoelektryczności.
Ensięuśmiechnęła.
Fakt.Alepoczytałamtrochęiterazwiem,jakdziałają
tenadajniki.Zwyczajnatrygonometria,nicskomplikowanego.Fake