Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BIAŁAKOMNATA
Słyszysz?Byłemuniejmożedziesięćminuttemu,nikogonie
zastałemwołałzanimTonda,aleJirkagoniesłuchał.Pędziłciemną
ulicą,przeskakiwałprzezkałużeistarałsięignorowaćspływający
potwarzyiwłosachdeszcz.Zrestauracjinaplacudobiegła
gomuzyka,potorachjechałtramwajzzaparowanymiszybami,
naskrzyżowaniuprzedoświetlonymkościołemdwasamochodystały
naczerwonymświetle.Niewidaćbyłoanijednegopieszego.Wtaką
pogodęnikomuniechciałosięwychodzićzdomu.
Jirkazatrzymałsiędopieropoddaszkiemprzywejściu.
Automatyczniesięgnąłdowłaściwegoguzikanadomofonieimocno
nacisnął.Mijałysekundy,cisza.WmiędzyczasieprzybiegłTonda.
Zanimzdążyłzłapaćoddech,Jirkawypalił:
Skombinujklucze.
Co?
Chybamaciewdomuzapasoweklucze,gdybycośsięstałozEn,
nie?Poczekamnagórze,wklubie.