Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
któryodranajużoczekiwałnaPradze.
Królzokienzamkowychogarniałwzrokiem
wyjeżdżającąkolumnę.Zniepokojempatrzyłnaciemne
chmury,którewisiałynadmostemicałymmiastem
iwyglądały,jakbytylkoresztkąwolipowstrzymywałysię
przedzrzuceniemnaludzipotokówwody.Zygmuntbył
gorliwymkatolikiem,alewgłębiduszyprzyjmował
ciemnechmuryzaniezbytszczęśliwąwróżbę
rozpoczynającejsięwyprawy.Umysłjegonabijałyteż
niekończącesięmyślinatematsejmu,jakbyprzed
ciężkimegzaminem.
***
Blademarcowesłońcewychynęłowkońcuzzachmur,
dopierokiedyorszaknamiestnikowskiwyszedłWielkim
TraktemLitewskimpozaPuszczęOkuniewską.
NaprzedzieżołnierzyprowadziłKołakowski,aza
pancernymiprzykolasiejechaliWołodyjowskizZagłobą,
którzyjakodwornikawalerowieasystęstanowilidlapań.
Młodyporucznikniebyłskorydorozmów,doktórych
prowokowałgodworski
bonvivant
.Zagłobaspoglądał
spodokanaswojegotowarzyszaiuśmiechałsię
półgębkiem,rozumiejącdoskonale,coteżgotak
wyciszyło.
–Bardzowaśćcichydzisiaj…–odezwałsięzaczepnie
doporucznika.
Tenwpierwszejchwiliwcaleniezareagował,
wpatrywałsiętylkowjedenpunktwkolasie
kasztelańskiej.
–Waśćpewniemisjątakpochłonięty,żeanisłowanie