Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
T
jeźdźcówwbojowymordynku.Jednolitestrojerycerzy
raktemodSochaczewaciągnąłkuWarszawieoddział
ubranychwęgierskąmodąwkrasneżupany,kolcze
pancerzeimisiurki,nadtozokrągłymikałkanami
naplecach,nadewszystkozaśkarnykomunik
zwiastowałyżołnierzyelitarnych,niezaśrozpuszczone
chorągwiepospolitegoruszeniaczyzbrojnąkupę
grasującąnagościńcu.Naczeleichjechałodwóch
jeźdźcówbardziejznacznych,ubranychzpolska
wjedwabnekontuszepodbitesobolimfutremitakież
kołpakizczaplimipiórami.Bylitodwajoficerowie
nadwornejchorągwipancernejporucznikJerzy
WołodyjowskiichorążyAndrzejKołakowski.
Byłypierwszednimarca,aleprzyrodatrwałajeszcze
głębokowzimowymśnie.Śniegnatrakcietopniał
odprzygrzewającegosłońca,zamieniającgościniec
wbłotnąbreję,okolicznepolawciążjednakbielały
grubymbiałympuchem,drzewastraszyłyczarnymi
gałęziami,apowietrzenadalwypełniałojedyniekrakanie
wron,krukówigawronów,miasttakwytęsknionego
śpiewusłowikówczyskowronków.
Oddziałwychynąłzkampinoskiegoboruiwjechał
pośróddrewnianezabudowaniaWoli.Wieś,doniedawna