Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kocem,pogawędzimy.Możecośpoczytamy.
Helenaodwróciłasię.Wsłabymświetlebocznej
kuchennejlampywciążwyglądałamłodo.Jejfigura
łagodniezniosłanarodzinyczterechcórek,natwarzy
malowałysiędobreemocje.
–Aty?–zatrzymałanachwilęswojąsiostrę.–Przyznaj
sięwreszcie.Zakochałaśsię?
–Dajmispokój.–Martajakzwyklenietraciła
opanowania.–Zastarajestemnatakiedyrdymały.Nigdy
zresztąspecjalnieniemiałamdużowiarywpodobne
rzeczy.
–AledoLeszkabiegasz…
–Chodzę–odparłagodnie.–Totylkoznajomość.Może
wsumieiztymskończę?Całaokolicahuczyodplotek.
Poconamtakikłopot?
–Naprawdęnicnieczujesz?–zdumiałasięHelena.Ona
byłabardzoemocjonalna.Miłośćdomężaidzieci
stanowiłajejsiłęnapędową.Wszystkopodporządkowała
tymuczuciom.Byłyjejszczęścieminieustającątroską
jednocześnie.Niepotrafiłazrozumiećspokojusiostry
wobecszansy,jakądawałojejżycie.Tylelatbyłajuż
samotna.
–Niemanicgorszegoniżstarość,któraniemarozumu
–powiedziałaMarta.Wzięłaswójkubekiposzła
dosalonu.Tomiałbyćjasnyznak,żedyskusja
zakończona.
Helenazostałanachwilęsamawkuchni.Tonie
zdarzałosięczęsto.Tendomtętniłżyciem.Maryla,jej
drugacórka,miesiącwcześniejprzeprowadziłasię
napoddaszewrazzmężemisynami.Trwałytam
intensywnepraceremontowe.Przerabianodawnepokoje
dziewczyneknamieszkaniedlanowejrodziny.Wciążcoś
siętłukło,buczało,kurzyło.Mężczyźniwpoplamionych
roboczychubraniachmaszerowaliprzezdomniczym
niekończącesięstadomrówek.Aona,jakprzystało