Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przewidzieć.Oczywiściesporomusieliśmypoświęcić.Jednak
walczyliśmyidziękitemuwielesięnauczyliśmy.Choćbytego,jak
sobieufaćijakwierzyćwprzyszłośćtegonarodu.
Zlewegokońcapierwszegorzędurozległosięgłośne,ostre
kaszlnięcie.Byłowystarczającowyraźne,żebyprzyciągnąćmójwzrok.
Pociągnęłamłykwodyzoszronionejszklanki,którąpostawionoprzede
mną.
Tużzastojącympolicjantemsiedziałodwojenastolatków.
Dziewczynaobrązowejskórzewyciągnęłaprzedsiebiedługienogi,
częściowoukrytepodżółtąjedwabnąsukienką.Skrzyżowała
jewkostkach,tużnadsandałaminarzemyczkach.Przechyliłagłowę
nabok,adługikucyksplecionyzkręconychczarnychwłosówrozsypał
sięjejnaramieniu.Kocieokularywmetalicznejoprawceopadły
nagrzbietnosa,odsłaniającrysytwarzy:gęstebrwiiwysokie,ukośne
kościpoliczkowe.Miałateż,jakprzypuszczałam,szerokorozstawione
oczy,aleniebyłamtegopewna,gdyżswoimprzemówieniem
skłoniłamdodrzemki.
Poczułamirytację,kiedyjejustarozchyliłysięiwydmuchnęła
powietrze.
Czyjacinieprzeszkadzam?
Siedzącyobokniejchłopakrównieżmógłbyćwmoimwieku.
Stanowiłtakiestudiumkontrastów,żezatrzymałamnanimwzrok
dobrąsekundędłużej.Kasztanowewłosywyróżniałagarśćdzikich,
ledwookiełznanychloków,zyskującychwostrymsłońcurudawy
odcień.Twarzmiałcoprawdaszczupłą,alerysymocne,alinietak
wyraźne,żeuwierzyłabymkażdemu,ktopowiedziałbymi,
żezaprojektowałtwarzwswoimszkicowniku.Opaleniznabarwiąca
bladąskóręsprawiała,żeoczywydawałysiępłonąćjeszczejaśniej.
Spojrzałmiprostowtwarz,ajegoniewielemówiącaminaniezmieniła
się,dopókikącikiustnieopadłynaglewdół.
Wyprostowałamsięiodwróciłamwzrok.
Zdajęsobiesprawę,żewymagamyodPsinaprawdęwiele,ale
musimywyznaczaćjakieśgranicetym,którzywydająsię
nieograniczeni.Społeczeństwofunkcjonujetylkodziękitymzasadom