Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyłapanymprzezmikrofonstłumionymwestchnieniemwiatru.
Publicznośćzaczęłasięwiercić.Kobietawdrugimrzędziewkońcu
przestaławachlowaćsięprogramemwydarzeniaipochyliładoprzodu,
rzucającmizaciekawionespojrzenie.
Toniemogłabyćprawda.ChciałamspojrzećnaMel,aby
zasygnalizowaćjej,żezaładowanoniewłaściwytekst.Ktokolwiek
uznałtozazabawnyżart,zasłużyłnałomot.
Słowaprzewinęłysięzpowrotem.Byłystrasznienatarczywe.
Nie,toprzecież…Psizostaliobjęcibardzorygorystycznymi
przepisamidotyczącymidowodówtożsamości.Musieliśmyrównież
czekaćdoukończeniadwudziestegopierwszegorokużycia,bymóc
ubiegaćsięoprawojazdy.Wygłosiłamwówczasprzemówienieotym,
żewartonatozaczekaćijakekscytującybędziedzień,wktórym
wreszciezostaniemyzarejestrowanijakowyborcy.Jaswójwniosek
wypełniłamlatatemu,razemzPulpetemiVidą.Niechciałamzostać
pominięta.
Tazmianamusiała…Musiałamujakośumknąć.JemuiinnymPsi
zasiadającymwradziestworzonejprzeztymczasowąprezydentCruz.
Prawdopodobniejużtooprotestowali.
Pozatym,czyMelniepowiedziała,żepoprawkipochodzą
bezpośrednioodszefasztabu?Dlaczegowysłalijebezżadnego
wyjaśnieniaczychoćbysłowaostrzeżenia?
Ponieważwiedzą,żeogłosisztobezwzględunawszystko,szepnął
małygłosikwmoimumyśle.Takjakklepałaśwszystko,codotejpory
cipodsuwali.
Albo…ponieważRadaPsiodmówiłaogłoszeniatejdecyzji.
Tymrazemobejrzałamsięprzezramię.Tłumzacząłszemrać,
wyraźniezastanawiającsię,cosiędzieje.Melniepodniosłasię
zkrzesła,niezdjęłaokularówprzeciwsłonecznych.Poruszyłarękami,
żebyzachęcićmniedoodwróceniasięwstronępubliczności.Chciała,
żebymkontynuowała.
Chłopakwpierwszymrzędzie,ten,któregoobserwowałam