Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
Roześmiałamsię.
Otowstrząsającykoniecniedokończonejmyśli,chwilowo
zagłuszającyuporczywyszumotaczającychmniegłośników
ielektroniki.Zszokowanychichotzwielokrotniłsię,odbijającsię
odfilarówDawnegoGłównegoniczympojedynczypociskpociągający
zasobągradkul.
Zaskoczenierozeszłosiępotłumie;widziałamtonaichtwarzach,
słyszałamwszeptach.Falegniewuirozgoryczenianiepozwoliły
miruszyćsięzmiejsca,aimdłużejtamstałam,bezużyteczna
imilcząca,tymgłębiejczułamsięupokorzona.
ZpewnościąktośżywiącyurazędoPsizaładowałfałszywytekst
doteleprompterazamiastprzekazanegoprzezMelnowegomateriału.
Powiedzcoś.Zareaguj.
Powinnamzdaćsobieztegosprawęwmomencie,gdynaekranie
pojawiłsiękomunikatdotyczącyprawwyborczych.Wtedyjeszcze
mogłamzakończyćwystąpieniewsposóbmożliwienaturalny.Zamiast
tegozastygłamjakzupełnynowicjuszinaraziłamsięnaspekulacje
nocnychprogramówinformacyjnych.Niemalsłyszałam,jakanalizują
mojemilczenie,wkółkoodtwarzajątenmoment,pytają,czynapewno
wszystkozemnąwporządku.
Pochyliłamsiędoprzodu.
Jeszczerazdziękuję.Miłegodnia!wydusiłamzsiebie.
Mojesłowa,zamiastuspokoićtłum,tylkogowzburzyły.Nawet
taprzysypiającadziewczynanagleusiadła,podwijającnogipodsiebie,
ispojrzałanatowarzyszącegojejciemnowłosegochłopaka.
Dziekanponowniepodszedłdomikrofonu.Rzuciłminerwowe
spojrzenie.
Cóż…dziękujęwszystkim.Zapraszamnasłońceipoczęstunek.