Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naświętozwiązanezponownymotwarciemtegowspaniałego
uniwersytetu.
Szczerzewątpię,bychciałmnietuwidzieć.Melorganizowałatakie
wydarzenianapodstawiemodelipopulacjiiwysyłałamnietam,gdzie
jejzdaniemmogliśmyuzyskaćnajwiększyrozgłosmedialny.
Wyglądałonato,żezawszewiedziała,wjakisposóbzagrozićkomuś,
bygromkie„nie”magiczniezamieniłosięw„tak”.
Każdeprzemówieniestaranniemodyfikowano,abypasowało
domiejscawygłoszenia.Tedrobnepoprawkinapoczątkuikońcu
tekstubyłyjedynymizmianami.Kiedytylkopoczułamsiępewniej,
przestałamtrzymaćsiętakmocnomównicy.Przesunęłamwzrokiem
potwarzachzebranych,próbującocenićreakcjetłumu.Zarzędem
reporterów,którzybazgralicośwnotatnikachlubchowalisię
zatelefonami,używanymidorobieniazdjęć,znajdowałasięolbrzymia
grupaludzireprezentującaniemalpełnyprzekrójwiekowy.
Rodzinyiznajomiuczniówwypełnilitylnerzędy.Przednimi
siedzieliludzieodekadęstarsiodtypowychstudentówpierwszego
roku.Wszyscypróbowalizdobyćwykształcenie,zktóregomusieli
zrezygnować,gdywiększośćuniwersytetówwszczytowymmomencie
panikizbankrutowała.
Dostrzegłamteżludziwmoimwieku,anawettrochęmłodszych.
Siedzielitużzareporterami,wkoszulachzplakietkamiwielkości
kciuka,któreprzezcałyczasmusieliśmynosićnawierzchu.Wiele
zielonych,niecomniejniebieskich,ajeszczemniejżółtych,takichjak
moja.Idotego,gdzieśpomiędzynimi,białe.
Spojrzałamnamównicę,przerywającnachwilęprzemowę,żeby
zaczerpnąćpowietrza.„Pustaki”.Tosłowoprzemknęłomiprzezmyśl,
równieniechciane,jakbrzydkie.Tobylici,którzywybralisamilub
zanamowąrodzicówprocedurę„leczenia”.Towłaśnieoni
zdecydowalisięnaimplantychirurgiczne,abywyłączyćiskutecznie
zneutralizowaćzdolności,którenabylinaskutekOMNI.
Naprawdęjesteśmyszczęściarzamikontynuowałam.
Przetrwaliśmywszystkiepróby,jakienaszkrajprzechodził
wostatniejdekadzie.Zjednoczyłynaswsposób,któregoniedałosię