Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wsuwki,którymiupięłalokiwkok–lepiejniedolewaćoliwy
doognia.Oniwłaśnietegochcą.Trafićdowięzieniaipotemgłosić,
żenaruszamyichprawodowolnościsłowa.Powinniśmyskupićsię
namówieniuprawdyoPsi,awedługsondażyrobimytocałkiem
skutecznie.Ludziesąponaszejstronie.
Toniewielkiepocieszenie,ajednakpomogło.Czasamiodnosiłam
wrażenie,żemówiędowszystkichidonikogojednocześnie.Nigdynie
widziałam,żebymojesłowaodbijałysięnatwarzachpubliczności,
wywoływałypozytywnealbonegatywneemocje.Słuchaczepoprostu
jewchłaniali.Czyprzyswajali,czynie–toinnakwestia.
Ponowniespojrzałamnatelefon.
Brakodpowiedzi.
–Muszęcicośpowiedzieć,zanimdotrzemynamiejsce.–Mel
odwróciłasięwmojąstronę.Strużkapotuciekłajejpopoliczku,
połyskującnaciemnejskórze.Wyciągnęłarękę,bywyregulować
nawiewklimatyzacji.–Dziśranootrzymałammailaodszefasztabu
prezydentCruz.Prześląpoprawkidotwojegoprzemówienia.Nie
jestempewna,kiedytonastąpi,byćmożebędęwięcmusiaławrzucić
jebezpośrednionateleprompter.
Westchnęłampoirytowana,alezupełniesiętymnieprzejęłam.
Musielizdawaćsobiesprawęztego,żemniewkurzą.
–Jeszczegoniedopracowali?–zapytałam,bonienawidziłam
sytuacji,wktórychniemogłamprzećwiczyćnowegomateriału
ipopracowaćnadsposobemmówienia.–Cotowogólezapoprawki?
Melwsunęłalaptopazpowrotemdotorby.Poobijanaskórzana
aktówkapróbowaławyplućkilkaprzepełnionychfolderów,byzrobić
naniegomiejsce.
–Zdajesię,żechodziowygładzeniekilkupunktów.Wiem,
żewtymmomenciemogłabyśwyrecytowaćprzemówienieprzezsen,
itoodtyłu,ale…Poprostumiejokonateleprompter.
Wygłaszałamróżnewersjetegotekstusetkirazywsetkachróżnych
miejsc.Skupiałosięnanaturzestrachuiwmiaręłagodnympowrocie