Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wwyborachprzeciwkotymczasowejprezydentCruz,lekkomyślnie
powtórzyłjednozukochanychżądańStrażnikówWolności
todotycząceobowiązkowejsłużbywojskowejdlaPsi.Wefekcie
jegopopularnośćzaczęłarosnąćjaknadrożdżach.Odtamtegoczasu
zacząłpowtarzaćwszystko,copodsuwalimuStrażnicy.
Zaryzykowałabymtwierdzenie,żejegoludzierozpowszechniali
teteoriejakoswegorodzajupapiereklakmusowy,żebyprzetestować
tezynastępnychprzemówieńswojegoszefa.
Aletezdjęcia…zaczęłam.
Melpotrząsnęłagłowązobrzydzeniem.
TonowypatentStrażnikówWolności.Wyciągająfotkizinternetu
izatrudniająludzidorozsiewaniawątpliwościalbowręczwzbudzania
paniki.Sugerują,żerządniewykonujeswojejpracy.Aleprzecież
wiemy,jakjestnaprawdę.
Skinęłamgłową.
Przepraszam.Poprostumniezaskoczyli.
Oparłamskrońookno.Pochwilizbliżyliśmysiędokolejnejgrupki
protestujących.
OBożejęknąłagentCooperipochyliłsiędoprzodu,żeby
wyjrzećprzezprzedniąszybę.Atocoznowu?
Banerwisiałnakładcedlapieszychprzednami,łopoczącjakstara
flaga.Trzymającygodwajdoroślimężczyźninaniebieskichchustach
przerzuconychprzezramionamielidobrzeznanemibiałegwiazdki.
Wywołaliumniedreszcz.
Życie,wolnośćipolowanianadziwolągi!
Morderstwojesttylkowtedy,gdyginąprawdziwiludzie!
UroczepowiedziałaMel,przewracającciemnymioczami,gdy
przemknęliśmypodkładką.
Potarłampalcemgórnąwargę,poczymsięgnęłampotelefon,żeby