Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wciąguostatnichkilkudnimogłamzginąćnatysiącróżnych
sposobów,umrzećztysiącemróżnychran.Alejeśliczegośsięwżyciu
nauczyłam,topanowanianadstrachem,comiałomizapewnić
przetrwanie.
Wciemnościwystarczyłopatrzećtakdaleko,jakpozwalały
natoreflektory.Towystarczało,żebyjechaćdalej.
–Potrzebujęsamochodu–oświadczyłampewnymsiebiegłosem.
Podeszłamdookienmoteluiodsunęłamzasłonę,bysprawdzić
stojącetamwozy.Niemogłamużyćtego,któryukradliśmywcześniej.
Silnikpółciężarówkiledwociągnął,apaliwoniemalsięskończyło.
Wżadensposóbniedotarłabymtam,dokądplanowałamdotrzeć.
Alekradzieżautastojącegonaparkingulubgdzieśwpobliżu…
Cóż,nienawidziłamuczuciadesperacji.Byćmożedlamediówbyłam
przestępczynią,aletonieoznaczałojeszcze,żemogęłamaćprawo.
–Potrzebujeszsamochodu–jęknęłaPriyanka,unoszącbrew–czy
potrzebujemysamochodu?
Odwróciłamsiędonich,dotykającobojczyka.Palcamiprzesunęłam
ponierównejkrawędzitworzącegosiętamstrupa.Chybawłaśnie
dlategonierozważyłamwszystkichdostępnychopcjiiniepojechałam
odrazuwtomiejsce.Odkąddoszłodoeksplozji,niezdołałamsię
odnichuwolnićchoćbynasekundę.Tomiejscebyłobezpiecznenie
bezpowodu.PozostawałotajemnicąnawetdlainnychPsi.
–Jeszczeniejesteściewtozamieszani–odpowiedziałam.–Nie
znająwaszychtwarzyaninazwisk.
–Owszem,alejakdługo?–Priyankagórowałanademnąwzrostem
ijakaśczęśćmniezazdrościłajejtejprzewagi.
Podobniezresztąjakpewnościsiebie,którąemanowałanawet
wtedy,gdyjejhałaśliwygłosłagodniałdoszeptu.Nawetkiedy
wyglądała,jakbywpadłapodciężarówkę.
Czego…