Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aleułameksekundypóźniej,poprzezgniewbrzęczącymiwgłowie,
wreszciegozrozumiałam.
Ukryjsię.
Znajdź.
Bezpiecznemiejsce.
Słyszałaśmnie?
NiewielkiwstrząsstatycznywystrzeliłzopuszkówpalcówRomana,
lądującnamoimramieniu.Odwróciłamsięidostrzegłamjego
przepraszającespojrzenie.Wskazywałnatelefon.Stojącazanim
Priyankanawetniepróbowałaukryćfrustracji.
–Wporządku–powiedziałamspokojniejszymgłosem.
–Wporządku.Rozumiem.
Miałrację.Niewiem,dlaczegowcześniejotymniepomyślałam.
Znajdowaliśmysięniedalekomiejsca,októrympróbował
miprzypomnieć.Jeśliudałobymisięominąćkameryidrony
monitorująceautostrady,dotarcietamzajęłobypółdnia.Możenawet
mniej.
Spotkamysię?Słowaprzemknęłyprzezmójumysł,każdecichsze
imniejistotneodnastępnego.Czywogólechceszsięzemnąspotkać?
Zanimktórekolwiekznaszdążyłocokolwiekpowiedzieć,
rozłączyłamsię.
Priyankawyciągnęłaswojedługienogiiniemalwybiłasięzłóżka,
byletylkowyrwaćmitelefonzręki.Rozłożyłagonaczęści,
demontującbaterięikartęSIM.
–Wykorzystaćostatnibezpiecznytelefonnarozmowę
zprzedstawicielemrządu.Tyniepotrzebujeszpomocy,apełnego
przeprogramowania.Zdebugowania–burczałapodnosem.
–Ktotobył?–zapytałRoman,przeszywającmniewzrokiem.
–Cotoznaczy„wporządku”?