Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
strażnika.
Atobyłasamotnapodróż...
Jesteśmynawielkimposzukiwaniu,Hiempsalu
odpowiedziałMardoniusz.Żadnapodróżniebyłatak
ważnajakta.Ochrzcilicię,prawda?
Chybatakmruknąłpotężnyniewolnik.Miałem
wtedytrzynaścielubczternaścielat.Wepchnęlimnie
dowodyimamrotaliteswojezaklęcia.
Mruknąłcośpodnosem.Jeżelibyłotozaklęcie,
toniespecjalnieżyczliwe.
Mardoniuszznowusięuśmiechnął.
WięcnapewnoopowiedzielicihistorięNarodzenia,jak
trzejkrólowiewyruszyli,byodnaleźćKrólanadKrólami.
Cóż,Hiempsalu,jajestemtrzemakrólamizłączonymi
wjednego.JestemwTrójcyjedynyimożeteżmam
gwiazdę,którawskazujemidrogę.
CiemnatwarzHiempsalawyrażałacałkowite
niezrozumienie,alewiedział,żezadawaniedalszych
pytańbyłobyterazniebezpieczne.
Wmilczeniujechalidalej.Piaszczystadrogawiłasię
corazwyżej.Słońcebyłojużnisko,zagodzinęciemność
okryjerzadkilasakacji,cedrówicyprysów.
Poprawejstronie,zapierwszymidrzewami,unosiłasię
cienkasmuganiebieskawegodymu.
Przezdrogęprzebiegłajakaśdziewczyna,aHiempsal,
naznakswojegopana,spiąłkoniaostrogamiipochwycił
wchwili,gdynurkowaławkrzaki.
KiedyMardoniuszpodjechałbliżej,wiłasięwbrązowych
ramionachHiempsalajakdzikakotka.Byłamłoda,choć
jużniedziewczynka,szesnaście,możesiedemnaścielat.
Miałapełnepiersiibłyszcząceoczy.
Spokojnie,spokojnie,brutalupowiedziałstanowczym
głosemMardoniuszwystraszysznaśmierć.Potem
zwróciłsiędomłodejkobiety:Niebójsię.Masz
tudenara.Powiedzmitylko,jakdalekojeststąd
doMacellum.Ilelig1,dwie?Trochęwięcej?Dwieipół?