Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałpiąty
Byłamniejwięcejgodzinaprzedświtem,kiedymały
bratMateuszwszedłdokaplicy.
Kaplicabyłamaleńka,zbudowananajwyżej
napięćdziesięciumnichów,aterazbyłoichprawie
osiemdziesięciuimusielisiętłoczyć,byuczestniczyć
wMszyŚwiętej.
Wtejchwilijednakniskiekrzesłabyłyustawionejedno
nadrugim,azasłonaprzedołtarzemzasunięta.
Chłodneidusznepowietrzewypełniałoniewielkie
pomieszczenie.
JedyneświatłorzucałaWiecznaLampa,którąmałybrat
Mateuszprzyszedłwłaśnienapełnić.
Wszyscymówilinaniego„mały”bratMateusz,
zwyjątkiemdiakonaPerditusa,zktóregoperspektywy
każdywydawałsięzasługiwaćnatakiprzydomek,
i,oczywiście,opataTomasza.
MałybratMateuszbyłbardzobrzydki.Miał
pomarszczonątwarz,zadartynos,ustawielkiejakużaby
irówniewielkieuszy.Liczyłsobieniewięcejniż
trzydzieści,trzydzieścidwalata,niktdokładnietegonie
wiedział.Jakomałedzieckozostałznalezionyprzez
wieśniakównadrodzedoTarsu,ześladempocięciu
mieczabiegnącymprzezczaszkę.Wieśniacyzabrali
godonajbliższejakuszerki,któraprzysięgałanaWenus
iKybele,żenigdyniewidziałabrzydszegodziecka
iwpełnirozumieludzi,którzypróbowalisięgopozbyć.
Niepodobałjejsięjednaksposób,wjakitouczynili,
więczrobiła,comogła,przypomocyswoichziół,plastrów
iparułagodnychzaklęćipotrzechdniachchłopcunicjuż
niegroziło.Pokolejnychdwóchtygodniachbyłjużnatyle
normalny,nailemógł,itooznaczało,żestałsięjeszcze
większymkłopotemniżwcześniej.
Wieśniacystanowczoodmówilizabraniagodosiebie: