Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział4
Plandoskonały
Powysłuchaniumojejopowieściprzyjacielewmilczeniu
oglądalizdjęciadomu.TeprzesłaneprzezArkaite
zogłoszenia.
–No,dobra–Ankaodezwałasiępierwsza–minął
prawietydzień,ico?
Obserwowałam,jaksiedziwyprostowananakanapie.
Złożyładłonie,jakgdybyzachwilęmiałamizłożyć
propozycjębiznesową.
–Alecoco?–zapytałam,marszczącbrwi.–Nie
zrozumiałampytania.
–No,codalej?Copostanowiłaś?–Ankaprzechyliła
lekkogłowę,wpatrującsięwemnieprzenikliwie.
–Jeszczenic–bąknęłamcicho.
Pozacodziennymwzdychaniemdotychzdjęć
imanifestowaniemwumyśleobrazu,wktórymjeszcze
tegolatabiegambosopotrawniku,aktóryjaknarazie
nijaksięmadorzeczywistości,wktórejstoję.
–Tomusiszcośpostanowić–powiedziałaprzyjaciółka
zpowagą.
–NajpierwpostanowiłamporozmawiaćzPatrykiem.
Możepoprostukupimytendomizamieszkamytam?