Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czyśdlategomniewzywał,abymnie
niesprawiedliwymi...
Niesprawiedliwymi!przerwałAnastazy,trzęsąc
sięnerwowo.Takpanisuponujesz...no,więc
zostaniemywWarszawie.JutropojedzieszzŻanetką!
Słyszysz?!
Jakcisiępodoba.
Niewsmakcitoidzie.Pojedziesz!Należysię
topanuKsaweremuitakjużniebezkozerymówią,
żedałemsięopanować.Podajmisole!Nasuńderkę,
botuzimno!Wyjedziemypojutrze.Samaśpowinnabyła
pamiętać,żemojezdrowieniepozwalaminatakie
podróże,żenależymisięwypoczynek.Ciebietonic
anicnieobchodzi!Wiem,wiem!Radabyś!Acóż,
doczekaszsięjeszczemojejśmierci,doczekasz!Jeno
sobiepamiętaj,żejamamobowiązki,żewszystkiego
niezagarniesz,żepanuKsaweremuprzedewszystkim
zapissięnależy!Waćpaninakońcu!Matkawaćpani
zawiodłasięwrachunku!
Szambelanowapokraśniała,smutnejejoczy
rozgorzały.
Możeszwaćpanswojezłotodziadomrozdać.Niczego
minietrzebaodwaszmości,jenobyśmniezaprzestał
docinkamiszarpać!
PanAnastazyuląkłsiętejenergiiczymożedałsię
wzruszyć,bozmieniłnagletaktykęiwyciągnąwszy
ręce,szepnąłzprzejęciem:
Marysieńko!Nieboczsię,czasemsięwymówi...Ano
cóż,dogrobutegoniezabiorę.Amamdawaćtym,
comniezaniedbują,wolętobie.Ludzienagadają
iczłowiekawzburzy.Dociebieniemamnic.Pani