Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Muszęcięuprzedzić,żejutroranowyjeżdżamy!
Rozumieszpani?!Jatunieprzybyłemnażadnefety,
szlichtady[31],festynyczyreuniony!Jedziemy!
Słyszałaś!Zresztątuniemazkim,niedlamniete...
tezebrania,to...towarzystwozbierane!Jedziemy,
doWalewic!
—Wszaktakbyłopostanowione?—odrzekłaspokojnie
paniWalewska.
—Cobyłopostanowione?—oburknąłsięszambelan.
—Terazdopierosięstanowi!Panizachciałosię
szlichtady,spaceru.BędziegomiaławWalewicach!
NapiszeszdoRadziwiłłówny,wysumitujeszsię
niedomaganiemiskończone.
—Napisałamjuż.
Szambelantargnąłsięnafotelu,przekorawzięła
wnimgórę.
—Napisałaś?Proszę!Należałochybamnienajpierw
zapytać?
—Widziszsam,żemodgadłatwojeżyczenie.Żaneta
uparłasięwyciągnąćmnienaspacer.Niemiałam
ochoty.
—Zapewne.Skądżebyśmiećmogła?Przecieżtuidzie
opanaKazimierza,omojąrodzinę.Więc,oczywiście,
niezdobyłabyśsięnapoświęcenietakie.Toćwiem,nie
wątpię!MaszokazjęzbliżyćsiędoŻanety,pozyskać
jądlarodziny—alety,naturalnie,nieuczynisztego.
Widziałemprzecież!ZamiastzRadziwiłłównąsłuchałaś
andronówtego...Gorajskiego!Wiadomo,cozajeden,
dawnyamantwaćpani.
Szambelanowapobladła.