Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
PrzedkarczmąwJabłonnejodwczesnegorankakupiły
sięwasągichłopskie,brykiszlacheckie,sanieifurgony
wojskowe.Mimodniaświątecznegoruchizamęt
panowałnibywdzieńpolowaniaczyfestynuwpałacu
księciaPoniatowskiego.Leczpałacstałcichy,milczący,
spowitypłachtamiśniegu,karczmazaśbuchałakłębami
paryitrzęsłasięodrejwachuizamieszania.
DrogąodSerockawlokłysięcałesznurypociągów
wojskowych,pędziływózkiwęgierskie,kałamaszki,
sunęłyraźnopoczwórnekarety.Niezliczonetepojazdy
zahaczałyokarczmęiprzystawały.Doizbygościnnej
coraztonowiprzybywaligoście,dzwonilipałaszami,
hukali,klęli,wołaliozmianękoni,piorunowali
nakarczmarza,posilalisię,zpełniącymisłużbę
komisarzamiwojskowymiszerokieprowadzilirozprawy
iznówwyciągalidalej,kuWarszawie,bądźkoniom
zarzucalidery,zawieszalitorbyzobrokamiimimo
mrozuwylęgaliprzedkarczmę.
Brzękdzwonkówusani,nawoływaniawoźniców,skrzyp
zamarzniętychpiast,skrzeczeniestężałychosiigwar
prowadzonychrozmówskładałysięnawesołyzgiełk,
pełenżyciaigorączkowegokrzątania.Sukmany
chłopskieocierałysięożołnierskieszynele.Kożuchy
iszubyszlacheckieooficerskiepłaszcze.
Ci,costaliprzedkarczmą,zwracalisięzzapytaniami
donadjeżdżających,aodebrawszyodpowiedź,dzielili
sięnią,czasemtłumaczylisobiezfrancuskiego
napolski.Odpowiedźtakaobiegałapojazdyipamiętała
nawetobabachzakutanychwwełniaki,anapoły
zasuniętychwwypchanychsłomąwasągach.