Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
itych,którzyudzielaliimpomocy.Leżącynaziemi,nawoływali
ipokrzykiwali.Dzieci.Rodzice.Dziadkowie.Policja.Obrońcy.Krew,
wszędziekrew.Idymtakdużodymu.
Tobyłatylkojednaiskra.
Zwykłeuderzeniemocy.Niemogłotakurosnąćaniprzeskoczyć
dogłośników,bozbytdobrzepanowałamnadswoimiumiejętnościami.
Odwróciłamsięwstronęmiejsca,wktórympowinnaznajdowaćsię
kabinatechniczna.TamgdziewidziałamagentaMartineza.
Poczułamjakiściężarnaramionach.Mojeoczyzalałysięłzami,gdy
chłopakzasłoniłmiwidok.Jegoustaporuszałysię,aleniebyłam
wstaniezrozumiećsłów.Dobiegałyzdaleka,jakbykrzyczałdomnie
podwodą.
Cofnij…rozumiesz…?
Zdałsobiesprawę,żegoniesłyszę,kiedywreszciegousłyszałam.
Wzdrygnęłamsię,próbującsięcofnąć.Sercewaliłomitakmocno
iszybko,żewzrokzaszedłmgłą.Chwyciłmnie,tymrazemmuskając
rękąmojątwarzizmuszającdoponownegospojrzeniawswojąstronę.
Szalejącewmoimumyśleuczuciepanikiistrachuosłabłotylko
nachwilę.Chłopakznówcośpowiedział.Dwasłowa.Niemogłam
stwierdzić,czyrzeczywiściegosłyszę,czyteżwyobraziłamsobieten
głębokiichrypiącygłos:
Wporządku?WszystkoOK?
Niestraciłamsłuchu,alejegosłowazagłuszałjękdochodzący
zewsządiznikąd.
Wporządku?krzyknąłcentymetryodmojegoucha.Niccinie
jest?
Przytaknęłam,bożyłam.Skinęłamgłową,ponieważbyłtojedyny
ruch,najakizgodziłosięmojeciało.Nicniebyłowporządku.
Niemogłamnawetzacząćpłakać:zoczujużdawnopłynęłygorące
łzy,oczyszczająctwarzzpiaskuipopiołu.Mójmózgniebyłwstanie