Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ZatoMelusłyszałamażnazbytwyraźnie.
–Uśmiechnijsię–wysyczałazzaprzyklejonegodotwarzy
uśmiechu.
Niebyłamwstanie.
Zazniecierpliwionymi,przepychającymisięludźmiwykrzykującymi
kolejnepytaniawyłapałamspojrzeniechłopaka,któregowidziałam
wcześniej.Nieruszyłsięzmiejsca.Wciążznajdowałsięprzyswoim
krześleipoczułamsię,jakbymijazastygławbezruchu.Zmarszczył
brwi,gdyjegospojrzenieoderwałosięodemnieiskupiłonawysokim
Obrońcyprzedzierającymsięprzeztłum.
Towarzyszącamikobietapociągnęłamniewdółschodów.Nie
dotyłu,leczwstronętłumu.
–Dlaczegotamidziemy?–zapytałam.
Szybciejbyłobyruszyćwprzeciwnymkierunku,podążająctąsamą
drogą,którąagentCooperruszyłzaDawnyGłówny.
–Zmieniłsięprotokółbezpieczeństwa–mruknęła.
Jejciemnywarkoczlśniłodwilgoci.
Wkażdymczłowiekukryjesięcoś,conagleożywa–budzisię,jak
sądzę–kiedytenstajetwarząwtwarzześmierciąiledwojejunika.
Naglemasięwrażenie,żejakiśnieuświadomionysystemalarmowy
włączyłsięwumyśle.Niedzwonijednakjakszalony,gdyzauważy
zagrożenie.Niezawszeprzyśpieszabicieserca.Czasaminie
manatoczasu.
Możnanazwaćtoinstynktem,intuicjąlubdowolnieinaczej,ale
kiedyzaczynadziałać,jużnigdysięniewyłącza.Akiedyzaczynabić
naalarm,czujeszjakbywarstwęładunkuelektrostatycznegosunącego
poskórze.
Powinnamtowiedzieć.Znałamtouczucieoddnia,wktórym
naśrodkuautostradyI-495przypadkowouszkodziłamsamochód
należącydomojejrodziny.Odmomentu,wktórymrozpędzona