Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
~1~
A
przypominającąkręgieliproblem,zktórymborykałasię
ldonaBurzyńskamiałasiedemdziesiątdwalata,sylwetkę
oddłuższegoczasu.Właśniewybierałasięnatargzdługąlistą
zakupówiubierającsię,powtarzałajakmantrę:
–Jestemspokojna,jestemspokojna,jestemcholerniespokojna…
Odetchnęłagłębokokilkarazy,wyjęłazszafykraciastątorbę
nakółkachiwyszłazdomu.Jazdawindąidroganaprzystanek
autobusowyminęłyspokojnie.Byłmroźny,jasnyporanek.Śnieg
skrzypiałpodstopami.
Naautobusczekałojużkilkaosób.Aldonastanęławnieznacznej
odległościiwtedytopoczuła.Ledwouchwytnemrowienienaczubku
głowy,którestopniowoprzybierałonasile.Wiedziała,cotooznacza.
Zewszystkichsiłzacisnęłapowiekiiwstrzymałaoddech,doczasu
ażzobaczyłakoloroweplamyprzypominającesylwestrowefajerwerki.
Zdawałosię,żenadtymzapanowała,wyprostowałasięipodreptałaraz
wjedną,razwdrugąstronę,byzająćczymśczas.Autobussię
spóźniał.Minęłaznajomegomłodzieńca,któryzanicmiałujemną
temperaturę.Pamiętałago–wleciewszystkiewieczoryspędzał
naławceprzedklatkąschodową.Terazrzuciłsięjejwoczyjego
czerwonynos,którympociągałnieprzerwanie.Razzarazemdumnie
odrzucałswojebujne,długiewłosy.
–Amyślałam,żemetalowcywymarliwrazzpunkowcamigdzieś
wkońcuubiegłegowieku–mruknęładosiebie,mijającgoporaz
trzeci.Wysłużonekółkatorbyzapiszczałyostrzegawczo.–Czymatka
cięnienauczyła,żeprzytakimmrozienosisięczapkę?–Stanęłanagle
przedzaskoczonymchłopakiemizaczęłaperorować.Listachorób