Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pokręciłemgłową.
Niemogłemjużznimwytrzymać.Byłstrasznie
apodyktycznyinerwowy.
Wdodatkutrudnomubyłocośwytłumaczyć.
Twierdził,żechcedobrzedlanaswszystkichdorzuciła
mama.
Zauważyłem,żekiedyminąłpierwszyszok,rodzicesię
uspokoili.Mówilionimjakostarymznajomym.
Ipomyśleć,żewkońcuzałożyłrodzinęwestchnął
ojciec.
Mamawtymmomencieznowusięożywiła.
SpotkałeśmatkęElizy?zapytała.Jakaonajest?
Bardzomiłaodparłemnajzupełniejszczerze.
Odnosiłasiędomnieniezwykleżyczliwie,chociażjej
mążtakdziwniezareagowałnamójwidok.
Pewniejestprzyzwyczajona…
Tymrazemwgłosieojcazabrzmiałocośnakształt
ironii.Mamarzuciłamuostrzegawczespojrzenie.
Zbyszku,dajjużspokój.Przecieżwiemy,żeAdam
matrudnycharakter.
Powolizaczynałemrozumieć,ocoimposzło.Mójojciec
zawszebyłspokojnymczłowiekiem,alekiedyktoś
próbowałnarzucićmuswojąwolę,zaczynałsięirytować.
AojciecElizymusiałgozirytowaćwięcejniżraz…
Powiedzjeszczecośoniejpoprosiłamama.
Dokogojestpodobna?
Zurodydoojca.Maciemnewłosy,piwneoczy
iuroczyuśmiech.Azcharakteruchybadomatki,bonie
przejawiażadnychapodyktycznychskłonności…