Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Trochępóźnonaobiad,aleniejestemzaskoczona.
Dlategozajrzyjdośrodka.–Wręczyłacórcepakunek
pełensłoików.–Szybkoumyjęręceizarazbędziemy
jadły.
–Gołąbki?Mamo,nietrzebabyło…–Malwinagłośnym
szeptemrzuciławstronęłazienki,zktórejdochodziłszum
wody.Kobietanieodpowiedziałazzaprzymkniętych
drzwi.
WreszciewróciłPatryk.
–Acotusiędzieje?!–krzyknął,potykającsię
onieskładnierozrzuconetobołki.
–Ciii,pobudziszchłopców.Niespodzianka.Mama
przyjechała–dodałazesztucznymentuzjazmem,unosząc
torbępełnązapasów.–Maszochotęnagołąbki?
–Mama?–upewniłsiębezgłośnie.Malwinatylko
kiwnęłagłowąpotakująco.–Nadługo?–zapytał
szeptem.
–Niemampojęcia.Rozpakujzakupy,jacośszybko
podgrzeję.
Patrykniebyłzachwyconyniespodzianką,podobniejak
ona.Ostentacyjnieprzewróciłoczami,alezarazzmienił
wyraztwarzy,gdyteściowawyszłazłazienki,iprzywitał
sięzniąwylewnie.
Przywiezionezapasyjedzeniawieleułatwiłyipochwili
moglizasiąśćdostołuidelikatniewypytaćBożenę,
cozamierza.Niestetyichplanypokrzyżowałoobudzenie
siędzieci.
–Jasięnimizajmę!–Kobietapoderwałasięiwybiegła
zpokoju.–Mojekochanemaleństwa,babciasięstęskniła
–zaświergotaławysokimtonem,słyszalnymwkażdym
pomieszczeniuniewielkiegomieszkania.
–Icorobimy?–Malwinaprawiezderzyłasięczołem
zgłowąmęża,gdyobojepochylilisiękusobie.Zyskali
chwilę,bycośpostanowić.
–Niemampojęcia.Przecieżniebawemwyjeżdżasz.