Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Druganocwpensjonaciebyładużogorszaniżpierwsza.
Nietylkodlatego,żeuprzedzona„prośbą”Wrony
pilnowałamuczniów,jaknigdywcześniej.Właściwiekiedy
niesiedziałamwfotelunakorytarzu,niemalnie
odchodziłamoddrzwiswojegopokoju,nasłuchując,cosię
dziejenazewnątrz.Adziałosiętyle,żejużwmyślach
wybierałamfarbę,którapokryjetewszystkienowe
srebrnepasmanamojejgłowie.
Poprzedniegodniaprzegoniliśmymłodzieżprzez
większośćatrakcjiwPradze.Zrobilipieszotyle
kilometrów,żepokolacjiwiększośćznichpadła
zezmęczenia,aci,którzynadaltryskalienergią,robili
togrzecznie,wukryciu,chociażudając,żeteżjużleżą
włóżkach.Niestetydrugiejnocyijednocześnieostatniej
nawycieczceszaleli,jakbytrafiłaimsięostatniachwila
wolności.Zeropozorów,żeszanująnauczycieli.Nie
mogłamdodać„iopiekunów”,boobajtatusiowiewrócili
zcentrumnabani,awhotelutylkosiędoprawili.Pewnie
niebezznaczeniadlazachowaniauczniówpozostawało
to,żezakażdymrazem,kiedypróbowalisięwymknąć,
spotykalinakorytarzuwielką,złąbestięwpostaciswojej
matematyczki.Ażezajmowaliśmypiątepiętro,korytarz
stanowiłjedynądrogęewakuacji.Skorozatemwielka,zła
smoczycautrudniłaimwyjście,onipostanowiliutrudnić
jej…wszystko.
Uciszającpiątągrupęnażądaniemenedżera
pensjonatu,obiecałamsobie,żewprzyszłymrokunie
pojadęnażadnąszkolnąwycieczkęznoclegiem.
ŻADNĄ!!!Wdwóchpokojachchłopcytracilikontakt
zrzeczywistością,wtrzecimbylitegobliscy,awpiątym