Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wypadkuprzyszłobymizapłacićjakiśhorrendalnyczeski
mandatzaniepotrzebneodciąganiepanówpolicjantów
odzatecky’egoczyinnegonapojuzchmielem.
Potrzydziestusiedmiuminutach–wiem,bocokilka
sekundzerkałamtonazegarek,tonatelefon–odstrony
Hradczannadeszławyczekiwanadwójka.Szlipowoli,
zatrzymującsięcoparęmetrów,żebywymienićpłyny
ustrojowewtakgłębokimpocałunku,jakbysięścigali,
któremadłuższyjęzyk.Kiedywkońcudotarlidoreszty
grupy,okazałosię,żemateriałkoszulkidziewczęciazcałą
pewnościąłatwosięgniecie,aWronamusiałpodrodze
uznać,żejegoT-shirtmazdecydowanieładniejsząfakturę
odwewnątrz,ponieważzapragnąłjąwszystkim
zaprezentować.
Ulga,którąodczułam,zagłuszyłastrachizłość.
PozostawiłamTomkowizadanieupomnieniaich.Nie
kojarzyłamnawet,jaksięnazywaładziewczyna,boprzez
ostatnielatamiałamzjejgrupątylkozetrzyzastępstwa.
Tomekwydzierałsięwięc,byprzekrzyczećhałasulicy
ijednoznacznepogwizdywaniekolegówWrony
zachwyconychjego„osiągnięciem”.
StałamobokWarmuza,robiłamzamilczącewsparcie
iprzesuwałamkarcącymwzrokiempozgromadzonych,
bardziejdlazasadyniżznadzieją,żewezmąsobie
reprymendędoserca.Nieporazpierwszypożałowałam,
żezgodziłamsięnatęwycieczkę,zamiast,jakkoleżanka
będącawychowawczyniąrównoległejklasy,odmówićpod
bylepretekstem.Możeniebyłabymtaklubiana,
zatomiałabymmniejsiwychwłosów.Tenapewnosię
pojawią.Tymbardziejżedzieciakiwłaśnie
zademonstrowały,żejeślisięuprą,niezdołamich
zatrzymać.Cholera.