Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Brązowylubiłpatrzećnapasącegosiębawoła,najegodługi
izwinnyjęzyk,którymbezprzerwynabierałtrawędopyska,inadługi
ogon,którymrytmicznieruszałwtaktjedzenia.Napoczątkuchłopiec
tylkopasłzwierzę,alekiedypodrosło,zacząłmusamścinaćtrawę.
Zawszeprzynosiłmunajświeższąinajdelikatniejszą,ibawółwyrósł
nanajpotężniejszegoinajpiękniejszegowewsi.
Wieśniacytwierdzili,żetozasługa‘niemowy’,choćwjego
obecnościnieużywalitegosłowa,tylkozawszemówiliBrązowy.
Kiedychłopiecsłyszałswojeimię,uśmiechałsięuśmiechemtak
niewinnymiczystym,żeszkliłyimsięoczyiczulidrapaniewgardle.
NiekiedypodczaspasaniabawołuBrązowysłyszałdobiegające
zeszkołygłośneczytanie.Wstrzymywałwtedyoddechizamieniałsię
wsłuchgłosyopadałyiwznosiłysię,unoszącnadpolami.Dlaniego
byłytonajpiękniejszedźwiękinaświeciestałijakwtransiepatrzył
wstronęszkoły.Czasamibawółprzerywałjedzenieiswoimmiękkim
językiemlizałgodelikatnieporękach.Brązowywówczasobejmował
jegoszyjęiłzamimoczyłmugrzywę.
Alebawółnajbardziejlubiłcośinnegolubiłopuszczaćgłowę
izapraszaćchłopca,abychwyciłgozarógiwspiąłmusięnagrzbiet.
Chciał,żebyinnedzieciwidziały,jakBrązowyjeździdostojnieniczym
król,górującnadpolami.Achłopiecniemiałnicprzeciwkotemu.
Siadałpewnienabawole,takjakbytylkoonjedenbyłnaświecie,
aprzedoczamimiałwyłącznieniebo,falującenawietrzetrzciny
iwysokiewiatrakiwoddali.Potem,kiedyniktjużniepatrzył,
wyprostowanejakołówekplecyBrązowegogarbiłysiępowoli,dopóki
chłopiecsięniepołożyłiniepozwoliłzwierzęciusięnieść,gdzietylko
bawółmiałochotę.Brązowybyłsamotnytaksamotnyjakjedyny
ptaknaniebie,jakjedynarybawrzece,jakjedynykońnastepie.
Jednakkiedypojawiłasiędziewczynka,chłopiecprzekonałsię,
żeniejestnajbardziejsamotnymdzieckiemnaświecie.Odtamtejpory
Brązowyzawszepasłbawołanabrzegu,aojciecSłonkapowtarzał:
Idźpobawsięnadrzeką!
Wtensposóboboje,mimożeporóżnychstronachrzeki,