Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Douszuludzidobiegłrozdzierającysercejękcierpienia.Ipochwili
zającopuściłtenświat.Kilkaowiecbiegłonaoślepwogień.Ktoś
krzyknął:
Durneowce!
Płonęłyjużbudynkinaskrajuwsi.Stadokaczekpoderwałosię
dolotu,kilkawpadłowpłomienie,inneodleciaływmrok.
Brązowyznówwtuliłsięwmamę.MieszkańcyDamaididobiegli
dorzeki,łodziekursowaływizpowrotem,przewożącludzi
nadrugi,bezpiecznybrzeg.Wszyscyprzepychalisiędołódek,wtłoku
kilkaosóbwpadłodowody.Krzykiiprzekleństwawypełniły
powietrze.Ci,którzypotrafilipływać,rozebralisięizubraniami
wrękachruszyliwpławnasąsiednibrzeg.Jakiśmężczyznaposadził
sobienaszyicztero-czypięcioletniegosyna,którywidzącwokół
siebiewodę,wpanicewczepiłsięwgłowęojcaiwyłnacałygłos.
Gdydotarlinasuchyląd,zdrętwiałezestrachudzieckozeszłozojca
bezpłaczuikrzyku.
OgieńprzetoczyłsięuliczkamiwsiipochwiliDamaidiutonęło
wmorzupłomieni.OjciecBrązowegoztrudemzdołałumieścićbabcię
nałodzi,potempodprowadziłbawołudosamejrzeki.Zwierzę
doskonalewiedziało,copowinnozrobićwtakiejchwili,ibezzachęt
właścicielaweszłodowody.OjciecpomógłmamiezBrązowym
narękachwdrapaćsięnabawoligrzbiet,samzaśzlinąwrękuruszył
wpław.Chłopiecdygotałwobjęciachmatki.Wciemnościachczyjeś
dzieckowpadłodowody;rozległysięprzerażone,pełnerozpaczy
krzyki.Gdziegoszukaćwtakimmroku?Nawetjeśliwypłynęłoikilka
razywystawiłogłowęnadpowierzchnięwody,niktniebyłwstanie
godostrzec.Ogieńpodchodziłcorazbliżej.Jedyniekilkaosóbruszyło
naposzukiwaniedziecka,resztawyglądałałodzi,chcącjaknajszybciej
znaleźćsięnadrugimbrzegu,acóżmówićotych,którymudałosię
dostaćnapokład.Matkadzieckawołaławniebogłosy,jejkrzyk
rozdzierałniebo.
TużprzedświtemmieszkańcyDamaidizobaczyli,żeogieńzaczął
wygasaćnawypalonejziemi.Wieśzamieniłasięwczarnąpustynię.
Brązowy,którydygotałzzimnawobjęciachmatki,popożarze