Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
III
Rozkoszbyciasamemuwświecie,któryuważacięzaswojego.Nie
pycha.Nawetnienieśmiałość.Tylkonaturalne,zwykłe,bezwiedne
osadzeniesięwsobie.Czasamichciałbymmócfizycznieoddzielićsię
odsiebieizkątapokojuobserwować,jakcośmówię,czymśsię
przejmuję,cieszęsięlubsmucę,wiedząc,żenicztegowszystkiego
mnienieokreśla.Podwójnagra?Nie.Cośinnego,cośinnego.
*
Zjadłemwstołówce,siedzącpomiędzyRosjaninem,którybrzydko
pachniałigłośnorozmawiał,aszczupłądziewczynąospierzchniętych
dłoniachiniedbaleumalowanychustach.Betonowapodłoga.Chłód.
Narzuconenaramionapalto,emaliowanyniegdyśmetalowytalerz,
cynkowywidelecnaziemi.
Nigdyniezostanęspołecznymbuntownikiem,ja,któremu
wtamtymmomenciejakośudałosięzdobyćnapogodnyuśmiech.
Liczącmnie,jestnaswpokojujedenastu.LiovaSadigurski,mój
sąsiadzprawej,golisięstarymiżyletkami,któredostajeodIonela
Bercovicia,sąsiadazlewej.Ograniczamnarazieswojetutejsze
kontakty.Bojęsięzacieśniaćwięzi.
Gdyzdarzamisięobudzićnadranemwtymdługimizimnym
pokoju,lubięwsłuchiwaćsięwpolifonięoddechówtychdziesięciu
otaczającychmnieosób;chrapliwerzężeniestudentapolitechnikiprzy
drzwiach,świszczącyfletjegosąsiada,westchnieniaLiovy,buczenie
trzmieladobywającesięzpiersikogośztyłu,przyoknie,aponadtym
wszystkimciężkie,zwierzęce,władczechrapanieŞapsyIanchelevicia,
olbrzyma.
*