Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
Myślę,żebałemsięjedynieznakówisymboli,nigdyludzibądź
rzeczy.Mojedzieciństwozatrułatrzeciatopolanadziedzińcukościoła
św.Piotra:wielka,czarna,tajemnicza.Jejcieńletniminocamiwpadał
przezoknoisięgałponadłóżkociemnawstęgaprzecinającaskośnie
narzutę.Przerażającaobecność,którejniemogłemaniniepróbowałem
zrozumieć.
Leczchodziłemzodsłoniętągłową,powyludnionychulicach,
wmieścieokupowanymprzezNiemców;samolotyzostawiały
naniebiebiałesmugi,bombyspadaływoddaliitużobok,wydając
głuchyisuchygrzmot,którypotemodbijałsięechemnaodkrytym
terenie.
Ipatrzyłemspokojnie,zzimną,dziecięcąciekawością,
naprzejeżdżająceprzedwejściemwozyobładowanezamarzniętymi
Turkamiinawetwobectychpiramidzciał,jakpnieułożonych
wstosy,anirazuniewstrząsnęłamnąobecnośćśmierci.
IprzepłynąłemDunajwuszkodzonej,wzbierającejwodąłodzi,
wstronęwiosekLipowan,akiedywydałomisię,żezbutwiałedno
dłużejjużniewytrzyma,zwyczajniepodwinąłemrękawy.ABóg
miświadkiem,żemarnyzemniepływak.
Nie,niesądzę,żebymkiedykolwieksiębał,chociażGrecy
zdużegoogrodu,którzyrzucaliwnaszymkierunkukamieniami,gdy
nastamznajdowali,codzieńodkądpamiętamkrzyczelinamnie
„tchórzliwyżydek”.Wzrastałemztymokrzykiem,ciągnącymsię
zamnąjakplwocina.
Wiemjednak,czymjestlęk.O,totak.Drobnostki,którychniktnie
zauważa,nabieraływmoimżyciuogromnegoznaczenia,urastały
dorangigłębokichprzeczuć,wywołującskurcze,paraliż.Napróżno
podchodziłemwdziennymświetledotopolipodrugiejstronieulicy,