Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bólprzeszyłkażdyfragmentjejciała.Skrzywiłasię,
tłumiącjęk.Niechciałaokazywaćsłabości.Nie
damutantowitejsatysfakcji.
Gratusnachyliłsięnadnią.Kosmykijasnychwłosów
opadłymunaczoło,przysłaniającniebieskieoczy.
Ostatnirazratujęciżycieostrzegł.Jaktylko
wyjaśniętwojąsprawęzPlenum,odsyłamciędodomu.
Wyprostowałsięiruszyłwstronęosady.
Chlorispodniosłasięztrudem.Czułasięjak
pohardkorowejimpreziezostrympogoilitramiwypitej
wódkipopalanejmarihuaną.
Tocoś,tamwlesie...zawołałazanimtobyłjeden
zwas?Dlaczegomniezaatakował?
Chłopakzatrzymałsięiodwrócił.
Znowuniemaszpojęcia,zczymmiałaśdoczynienia,
prawda?
Zaczęłakuśtykaćwjegokierunku,czująctępe
pulsowaniewgłowie.
Zdzikimkocurem?Skrzywiłasię,gdypoczułaostry
bólwkostce.
Gratuszacisnąłszczęki.Przezchwilęmiaławrażenie,
żeponownieprzemienisięwnieokrzesaneptaszysko,ato
dlatego,żezaczęłaodniegobićjakaśzwierzęcasiła
idrapieżność.
Wynaprawdęjesteścieignorantamistwierdził.Nic
wasnieobchodzi.Niewiecienicoświecie,wktórym
żyjecie.Nicsiędlawasnieliczyopróczwaszejwygody,
waszegogatunku,waszegoprzetrwania.Byliście
stworzeniostatnimi,achceciebyćpierwszymi.Nie
dbacieotych,którzyżyjąwokółwas.Zabijaciezzimną
krwiądlaskóry,mięsa,ozdób,choćtaknaprawdęichnie
potrzebujecie.Jesteściejakzaraza,któraniszczy