Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Będziecitamlepiejniżwmieście.Świeżepowietrze
dobrzecizrobi.Ciociaprzygotujecinaturalneposiłki...
–przedrzeźniłagłosmatki.
Jakbyjątowogóleobchodziło–pomyślała,
przedzierającsięprzezgęstwiny.
–Chciałasięmniepozbyćityle–mamrotałapod
nosem.–Teżmimatka.Obojezojcemsąsiebiewarci.
Wielcyfizycy,uczeni–prychnęłaiskierowałasiętam,
gdzielaszdawałsięprzejaśniać.–Bardziejniżrodzoną
córkękochająenergięjądrowąitablicęMendelejewa.Kto
wogóledajecórceimięnacześćtrującegogazu?!
Przerwałojejwarknięcie.Rozejrzałasięizorientowała,
żejakimścudemznalazłasięnaskrajudziewiczej
sawannyotoczonejdrzewami.Ponownieusłyszała
zwierzęcyodgłos.Obejrzałasięzasiebie.Byłasama.
Zaniąrósłchłodnybórzrozpadającymisiępniami
ipnącymiponichpędami.Przedniązaśzwysuszonej
ziemisterczałykępytraw,nieliczneakacjeibaobaby
skąpanewpalącymzwrotnikowymsłońcu.Momentalnie
zrobiłasięmokraodpotu.Przetarłarękawemczoło
ipoczułanatwarzypalącesłońce.Dobiegłojązłowrogie
mruczenie.Zmrużyłapowieki,żebyobjąćwzrokiem
pustkowie,iponownieusłyszaładzikipomruk.Tymrazem
głośniejszy,dochodzącyzzadwumetrowychtraw.Mimo
upałupoczułazimnydreszcznaplecach.
–Toniejestśmieszne.Słyszysz,Gratus?–Rozglądała
siępotrawach.
Naglenapotkaławichgąszczuspojrzeniekocichoczu.
Zrobiłakrokwtył.Suchakępazaszeleściłaispomiędzy
niejwyłoniłsięmuskularnykocur.Futromiałpłowe
zczarnymiplamamiipodłużnymipasamipobokach
pyska.NawidokjegoostrychkłówChloriszaczęłasię
cofać.
–Dobrykotek.Ładnykotek.–Wchodziłatyłemdolasu,