Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przetrwało.
Chlorispatrzyłananiegoosłupiała.Chłopakmówił
ztakimzaangażowaniem,jakbyfaktyczniewierzył,
żeona,jeżdżącautempozakupy,przyczyniasię
dototalnejzagładykuliziemskiej.
–Nieprzesadzasz?Mamyprzestaćjeździć
samochodami?Przecieżrezygnacjaztransportu
sparaliżowałabycałyświat.
–Lepszyparaliżniżzgon.–Przesunąłdłonią
powłosach.–Dałemcitylkojedenprzykład.Jeden
spośródtysięcy.Racjonalnegospodarowaniedarami
Matkijestwamobce.Dawaławamszanse,ale
wyjezawszezaprzepaszczaliście.Dawaławamznaki,ale
wyjeignorowaliście.Niebędziejużkolejnegoostrzeżenia.
–Przysunąłsiędoniejtakblisko,żepoczułanatwarzy
jegoprzyśpieszonyoddech.–Onajestnaprawdę
wkurzona.Nicwasjużnieocali.–Wyprostowałsię
ispojrzałnaniązgóry.–Niemampojęcia,dlaczego
chciała,żebymcięuratował,iniewiem,jakwytłumaczę
sięztegoprzedPlenum.Pókicomaszprzedsobąjeszcze
kilkagodzinżycia,nimzdecydująoodesłaniucię
zpowrotem.Wykorzystajjenaswójludzkisposób.
–Odwróciłsiędoniejplecamiiruszyłwstronęosady.
Chlorisstałaprzezchwilęzwalącymsercem.Niemiała
pojęcia,copowinnazesobązrobić.Sięgnęładokieszeni
bluzyznadzieją,żewszystkielądowaniaiupadkinie
pozbawiłyjejjedynegokontaktuzrzeczywistością.
Zbłyskiemwokuwyciągnęłasmartfonaiprzejechała
palcempoekranie.
–A!Zapomniałemdodać...–Chłopakodwróciłsię,
przewidziawszyjejposunięcie.–Niemamytuinternetu,
siecikomórkowych,telefonówstacjonarnych,dostawców
energii,środkówtransportu,telewizjiiwszystkiego,
cowyuznalibyściezaniezbędnedoprawidłowego