Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Powiedziała,żezabardzosięróżnią.Żeichzwiązekjestjaktrąba
powietrzna,aniespokojnebłękitneniebo.
Twojamamatoprawdziwapoetkazauważyłasarkastycznie
Maritza.
Ajeślimamsamotnośćwgenach?zapytałcichoJaKory.
Ajeślinigdyniezaznammiłości,bodonikogoniepasuję,takjak
moirodzice?
Och,Kory,jasne,żezaznaszodparłaMaritza.
Napewnokogośspotkaszdorzuciłam,patrzącmuprosto
woczy.Jesteśtakwspaniały,żeinneopcjewykluczone.
Alewypowiadająctesłowa,poczułamwbrzuchuniepewnyucisk.
Skorobyłamtakaprzekonana,żeJaKorykogośsobieznajdzie,toczy
niemogłamuwierzyć,żepodobniebędziewmoimprzypadku?
Ajednakzanicniepotrafiłamsobiewyobrazić,jakikiedymiałoby
tonastąpić.
Maritzawidoczniepodzielałamojeobawy,boobjęłagłowęrękami
irzekła:
Wszyscykogośsobieznajdziemy.Muszętylkowymyślićjak.
Brzmiałotoraczejjakżyczenieniżprzekonanie.Porazdrugitego
dniaprzyłapałamsięnatęsknociezaczymśpozostającymdalekopoza
moimzasięgiem.
Nagleusłyszeliśmyskrzypnięcieotwieranychnagórzedrzwi,
apotemtupotkrokównaschodach.Usiadłamczujniewyprostowana,
aJaKoryszybkozatrzymałnaszgejowskifilm;naszczęścienaekranie
akuratwidniałojedyniewnętrzemieszkaniagłównegobohatera.
ZzaroguwypadłGrant,mójmłodszybrat.Szybkimruchem
odgarnąłwłosyzczoła.Sprawiałwrażeniespoconego,jak
toczternastoletnichłopcy,nawetkiedyniespoceni.Nogimusię
wydłużyłyibyłytakchude,żewyglądał,jakbybiegałnaszczudłach.
Zawiezieszmniedziświeczoremdokina?zapytałbeztchu.