Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
No,napewnoniepotrzebujetwojej.
Cotonibymaznaczyć?
Dobra,przestańciewtrąciłJaKory,rozdzielającnasszeroko
rozłożonymiramionami.Odczekajmychwilkę.Wszyscyjesteśmy
wtymmomencieniecoprzewrażliwieni…
NicnamniejestwarknęłaMaritza.
Maritza,niepodskakujipatrznadrogę.Codi,odpuść.Grantowi
nicsięniestało.Niechceniczyjejpomocyimadotegoprawo.
WaszejpomocynapewnoniepotrzebujęparsknąłGrant.
ObrażonyJaKorywyrzuciłwgóręręceiwbiłwzrokwokno.
SłowaGrantazabolały.Dopieropochwiliodzyskałamoddech.
Wmoimsercuwezbrałgniew.Obróciłamsiędobratazmorderczym
spojrzeniem.
Niepowinieneśpotrzebowaćniczyjejpomocypowiedziałam.
Itakjesteśzamłody,żebysięprzejmowaćtakimirzeczami.
Grantrównieżwścieklenamniełypnął,nieodrywającgłowy
odszyby.
Mamczternaścielat.Wszyscywmoimwiekuzkimśsię
spotykają.
Aniepowinni.
Mówisztaktylkodlatego,żesamanigdyniechodziłaśnarandki.
Założęsię,żenigdysięniecałowałaś.Żadnezwas…
Całemojeciałostanęłowogniu.
Zamknijsię,Grant!Pewnie,żesięcałowałam,anawetgdybynie,
zapewniam,żenigdybymniestchórzyławtakiejsytuacji!
Pierdolsię,Codi!