Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
samawiesz,Katarzyno.Całydwórsięztegośmiał.
Wiem,coomniepowiadająi,bezdwóchzdań,mam
zaswoje!
Zjegotwarzyzniknąłuśmiech.
Pragnęcięszczerzeprzeprosićzato,żepoprosiłem
ozastawęiklejnoty.Niechciałbymuchodzićzakogoś,
ktonadtoupominasięoswojeprzedstosownymczasem.
Błagam,pani,abyśnapisaładoswychrodziców
iwyjaśniła,żezostałemzwiedzionyprzezdoktora
dePueblę.
Katarzynazebrałasięnaodwagę,alemusiaławażyć
słowa,abynieoskarżyćkrólaowspółudział
wzdradzieckiejintrydze.
WaszaKrólewskaMość,wiemoddonPedra,
żedoktorzasugerował,abymkorzystałazzastawy
iklejnotów,dziękiczemumiałbyśprawoodmówićich
przyjęcia.Podkreślam,żeniemiałamotympojęcia,
atymbardziejniewyraziłamnatozgody.
Henrykspochmurniał.
Anija,Katarzynoodrzekł.Wstałizaczął
przechadzaćsiępokomnacie.Tonikczemnyzamysł
zamilkłnachwilę.Oczywiścietakiplanbyłbydlamnie
wielcekorzystny,alenigdyniemógłbymsięzgodzić
natakąniegodziwość.Wystarcząmiprzyjętewcześniej
warunki.Przysiadłnakrawędzistołu,naciągając
obszytąfutremszatęokrywającąjegoszczupłąsylwetkę.
JestemoburzonynadoktoradePueblę,który
niepotrzebnieradziłmi,abymjużterazpoprosiłoposag,
akrólFerdynandpowinienwiedziećopostępkach
swojegoambasadora.Jednak,prawdęmówiąc,doktor
nigdyminiesugerował,abyśkorzystałazklejnotów