Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Korytarzurzędubyłprawiepusty,alerównieżtudało
sięsłyszećwrzawęzsalikolumnowej.Przyrecepcjistała
urzędniczkaZosiaiplotkowałazmłodziutką,blondwłosą,
ubranąwspódniczkęibiałąkoszulęrecepcjonistkąJadzią.
Nagletadruga,widzącwychodzącychpanów,
wyprostowałasię,skrzyżowałarączkinaplecach
i,uśmiechającsięoduchadoucha,zawołała:
Dowidzeniapanom,miłegopopołudnia,panie
Generale.
Generałuśmiechnąłsięiskinąłgłową.Asystent
zzadowoleniempochyliłsięiodparł:
Dowidzeniapaniom.
Obajpanowieskierowalisiędowyjścia.Skrzypnęły
drzwiiznaleźlisięnazewnątrz.Ulicabyłagwarna,ciżba
ludzkatłoczyłasięnachodnikach,dorożkipędziływróżne
strony,przejeżdżałteżczerwonytramwajelektryczny.
Kołourzędustałubogoubranychłopiecisprzedawał
gazety.Popołudniowesłońcepochyliłosięischowało
zawieżąkościoła.Niebocorazbardziejspowijały
ciemnoszarechmury,rzucającecieńnahałaśliwemiasto,
głośneiwielokolorowekłębowiskoludziikoni,
wypełniającecentrumwgodzinachprzedwieczornego
szczytu.
Generałiasystentwsiedlidoczarnejdorożki,doktórej
zaprzężonybyłbrązowymłodykoń.Naokrzyk
wyrwanegozdrzemkiwoźnicykońruszyłiwmieszałsię
wulicznypotok,zostawiającwtyleratusz.