Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyglądalitegodniauroczyście.
Wystrójsalipodkreślałrangętegospotkania.Sufit
zdobiłyplafony,spomiędzyktórychzwisałyogromne
dekoracyjneżyrandole.Naścianachwisiałyobrazy,
wtymdużapodobiznacaraMikołajaIIRomanowa.Mimo
żepomieszczeniebyłoobszerneiwysokie,panował
wnimzaduch.Słychaćbyłopomrukrozmów.Atmosfera
byłajednakcorazbardziejpodniosła.
Wpewnejchwilizprawejstronyotworzyłysiędrzwi.
Dumnymkrokiemweszłodośrodkakilkuubranychrównie
odświętniestarszychpanów.Mężczyznasiedzący
zprzodu,przymałymbiureczkupodoknem,powstał
energiczniezmiejscaidoniosłymgłosemzawołał:
Proszęterazpanówociszę,zaczynamyposiedzenie.
Jakopierwszyprzemówizastępcaburmistrzamiastapan
StanisławOstrowski,następniegłoszabierze
przewodniczącyradymiastaMieczysławAlchimowicz.
Sprawadziśomawianajestwysokiejwagi,takwięc
proszępanówospokójiprzestrzeganieporządku
spotkania,którytoopisanyjestnakartkachotrzymanych
przezpanówodpańsekretarekprzywejściu.
Wsaliustałyrozmowy.Urzędnicyprzyglądalisię,jedni
zzaciekawieniem,innizwyraźnymznudzeniem,
naprowadzącychspotkanie.Jedenzuczestników,
siedzącyzboku,ziewnął,poczymsięgnąłdokieszeni,
wyjąłzniejsrebrnyzegareknałańcuszku,otworzyłklapkę
ispokojnymwzrokiemwpatrywałsięprzezchwilęwjego
tarczę,anastępnieschowałgozpowrotemdokieszeni.
Wiceburmistrzpodniósłsięzkrzesłaispokojnym
tonemzacząłmówić: