Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
namateracuzerkałatonamamę,tonaojca.Przeniosła
wreszciewzroknabrata,jakgdybychciałapowiedzieć
oczami:„Znowu.Icomamyrobić?”.
Chłopakwróciłdoaneksuipołożyłsię.Poupływie
kilku,możedziesięciuminutmatkauspokoiłasię.
Ztrudemłapałapowietrzeichwiejnymkrokiempodeszła
dołóżka.Padłananiejakpocałodziennejciężkiejpracy
igłębokooddychała.
Ojciecpołożyłsięprzyniejipatrzącwsufit,zapytał:
–Lepiejjuż?Spokój?
Żonanicnieodpowiadała.Leżałazzamkniętymi
oczamiidyszała.Zaczęłalekkodrżeć.
–Spróbujzasnąć–powiedziałpanAndrzej.
–Właśnietorobię–odparła.–Myślisz,żetotakie
proste.
–Niedenerwujsię–odezwałsięznowu.
PaniKatarzynawzięłagłębokiwdechijakbyztrudem
odwróciłasięodmęża,układającsięnaprawymboku.
Pochwiliwszyscybyliznówwewłasnychłóżkach.
Justynależałanalewymboku,patrzącwścianę.Dłonie
miałaskrzyżowanepodpoliczkiem.Podkuliłanogi.Edek
leżałnawznakipatrzyłdogóry.Czułlękiwaliło
muserce.Stopniowosięjednakuspokajał.Pochwili
przyszłouczuciezmęczeniaisenności.
Domownicynieodzywalisię,aleprzezdłuższyczas
niemogliusnąć.Poupływieponadpółgodzinyzaoknem
zaczęłosięprzejaśniać.
Niedługowschódsłońca–pomyślałmłodzieniec.
Pochwilijednakjegopowiekiopadłyizasnął.