Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięzulicznejlampy,zacierająsięwszelkiegranice.Wspierającdłonie
nakolanach,widzę,żemamdoczynieniazczymśobcym,zupełnie
minieznanym.Tylkoobojętnośćpozostajeniezmienna,wszelkie
kształtytracąwyraźnekontury,zoddaliprzychodzązapamiętane
obrazy,zapachy,jaskrawośćświatła.
ŚwiętaMarioMagdaleno,zmiłuj
sięnademną
Lusterko,pędzel,kremdogoleniaporządekprzedmiotów.Trzeba
spróbowaćrzeczytrudniejszej,takodpoczątku.Ojciecmiał
pięćdziesiąttrzylata,gdyumarł,bosercemupękłoznadmiaru
ciśnieniawzburzonejkrwi.Iletolattemubyło?Dwadzieściasześć!
No,tak.Aletenczasleci.Dziśmojeurodziny,ach,półwieku
przeleciało,jakzbiczatrzasnął.Ustawiłemnastoleprzedsobątosamo
lusterko,którewtensamsposóbstawiałojciec,gdysięgoliłprzed
cotygodniowąpodróżądomiasta.Otojegopędzel,kubeczek,
doktóregonalewamciepłąwodę.Powtarzamteczynnościjaksyn,
którykochałojca.Spoglądamwlusterkocierpliwieżeteżdotejpory
sięnierozbiło.Pędzeltakżenieźlesiętrzyma,anitrochęniewyleniał.
Spoglądamnazwierciadło.Niemogęudawaćtego,kimdlasiebienie
jestem.Ogolęsię,takjakniegdyśojciectorobił.Córkamamnie
odwiedzić,brat.Trzebajakośwyglądać,tooczywistość.Namydlam
policzkiiwidzętwarzojca,choćtodzisiajmojeurodziny.Lusterko
ipędzeltakżeleciwe,tenstół,tokrzesło.Ojciecuśmiechasię,
skrobieżyletkąposzczecinie.Jegozarostlichyisiwy,wwyrazie
twarzydostrzegamwahanie,oczekiwanie,loszostanieprzesądzony.
Natwarznałożyłamisięinna,młodsza,budzącazaufanie.Ta,którą
ostatnioczęstowidujęweśnie.Żadenczasniezerwałstarejnici,nic
niejestwstaniewymazaćprzeszłości.Patrzymynasiebie,oddzieleni
tylkozwierciadłem.Nachwilętylkoodwróciłemgłowę,przesunąłem
nieśpieszniewzrokiempościanie.Spojrzałemnazegar,któryojciec