Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Proszętozostawić,zajmęsięsprzątaniem.Jużprawie
ogarnąłęmpokolacjioświadczyłPatryk.
Malwinatuliładrugiegosynkaiprzyglądałasięsłownej
potyczcezniemałąprzyjemnością.Nalojalnośćmęża
zawszemogłaliczyćiterazmiałategodowód.
***
Gdywieczoremchłopcyjużspali,aMalwinapościeliła
łóżkodlamamy,takrygującsię,zwróciłasiędozięcia
popomoc.
Tak,wiem,jutroidzieszdopracy,napewnojesteś
zmęczony,aleskończyłamisięmaśćnamojebiedne
pięty.Zobacz,jakonepękają.Uniosłastopę,naile
pozwoliłyjejbolącebiodra.Alejeśliniemożesz,
tosamawyjdę.Dokuczająmiinapewnoniezasnę,gdy
ichnieposmaruję.
Oczywiście,żepójdę.Naszczęściebliskoznajdujesię
całodobowaapteka.Jakatomabyćmaść?Patryk
nawetniepodjąłpróbywymiganiasię.
Malwinaniemusiałazgadywać,jakbardzojejmężowi
niechciałosięwychodzićotejporze.Obojemielizasobą
ciężkidzień.Marzylitylkoojednymbyzasnąć,nim
chłopcyzażądająswojejnocnejprzekąski.Zdarzałosię
imtoczęstoinaprzemiennie.Bardzowspółczuła
Patrykowi,aletenbezzwłokiwciągnąłbutyiwyszedł.
Mamo,tonaprawdęniemogłopoczekać?
Nie,bochciałamsamaztobąporozmawiać.Nie,nie
przerywajmi.Ostrzegawczouniosłarękę.Masz
dobregomęża,aleniepotrafisztegodocenić.To,
żepozwalacinawyjazdy…
Pozwala?Mamo,razemtoustaliliśmy,powielu
rozmowach,tonaszawspólnadecyzja…Oburzona
Malwinapróbowałasiębronić.
Prosiłam,nieprzerywajkrótkoucięłatłumaczenia