Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ludzkiejserdeczności,zzachowaniemkomfortowego
dystansu.Wyglądałonato,żeobuodpowiadałtakiukład.
Patrycjaniemusiałasiętłumaczyćzeswoichdziwactw,
zdenerwowaniasiędrobiazgami,zpotrzebyciągłego
porządkowania,zpsychicznegowyczerpaniapowyjściu
ostatniegoklienta.Bochociażpracazdawałasięcałkiem
przyjemna,todlaniejitakstanowiławyzwanie.
***
Hej!Dosklepuwjechał,niczymdyliżans,podwójny
wózekzrozkosznieśpiącymichłopcami,atużzanim
wyłoniłasięzmachanaMalwina.Ależgorącosięzrobiło.
Zasapanaoparłasięoregałipomachałabrzegiem
kopertowejsukienki.
Poważnie?Jakwychodziłamprzedjedenastą,było
całkiemprzyjemnie.
Acotakpóźnodzisiaj?
Zastąpiłamszefową,gdymiałamwolne,iteraz
odebrałamtedwiegodziny.
Nowłaśnie,majówka!Wyjazdsięudał?Malwina
nachyliłasięnadbliźniakami,którespaływnajlepsze.
Złożyłabudkęiprzykryłaichcienkimkocykiem.Wsklepie
klimatyzacjapracowałananajwyższychobrotach.Sama
niecierpliwieodgarnęławłosy,którecochwilęopadałyjej
nazaczerwienionąispoconątwarz.
Przyniosęcicośdopicia.Patrycjazniknęła
wniewielkimzapleczuisięgnęładolodówki.Możebyć
sokpomarańczowy?
Cokolwiek.Dzięki.Przyjaciółkaodebrałaszklankę.
Pytałam,jakbyłouznajomych.
Gwarno.
Towszystko?RozczarowanaMalwinaodstawiła
pustenaczynie.