Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bywygłosićpogadankęnatematdystansu,szacunku,
przestrzeniosobistejitakichtam.Chciałam
muprzypomniećoróżnicachiodrobniutkimfakcie,
żejestemjegonauczycielką.Itonauczycielką
przedmiotu,którybędziezdawałwprzyszłymroku
namaturze.
Niezdążyłam,bochłopaknagleskupiłnamniewzrok.
Przyglądałmisiędługoizdziwnymbłyskiemwoczach.
Nudnatawycieczkaoświadczył,przeciągającsłowa,
jakbyfaktycznieokrutniesięnudził.Łazimyiłazimy
potejPradze.Noginamwtyłkiwchodzą.Zamilkł
nachwilę,abyostatecznierzucić:Możemysię
zchłopakamiwieczoremwybraćnamiasto?
Ztrudemzapanowałamnadrozbawieniem.
Aniesugerowałeśprzedsekundą,żemaciedość
zwiedzaniaPragi?Udałam,żenierozumiem.Chcecie
jeszczewieczoremtorobić?
Skrzywiłsię,wbiłwemniewzrok,jakbychciałsię
przekonać,czyrzeczywiścieniepojęłamjegointencji.
Wiepani,comamnamyśliburknąłostatecznie.
Cóż,zawszewiedziałam,żetobystrychłopak.
Wiem.Inie,niemożecie.Szybkospoważniałam.
Chybażepójdziezwamiktóryśzopiekunów.
Rozpromieniłsięiponowniewyluzowanyrozparł
nakrześle.
Znaczydobrze,żemapaniumniedług,prawda?
Poruszyłbrwiami.
Zdecydowaniemusiałamdopilnowaćtychgranic.
Dlategoznówużyłamtegomagicznegotonu,który
uczniowienazywalikartkówkowym.Chłodnego
izdystansowanego:
Stąpaszpocienkimlodzie,Wrona.Jeszczezedwa
zdaniaimożesiępodtobązałamać.