Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Leżałembezsensu,wodzącoczamipozaplątanychwzorach
nafirance.Zerknąłemnatelewizor,aleprogram,chyba
popularnonaukowy,uznałemzairytujący.Niedociekałem,dlaczego
wstrząśniętyreporterwywijamikrofonem,pokazującosobliweotwory
wbudynkachmieszkalnych.Pokaźne,ostrokrawędzistedziury
wsufitachwiodłyzróżnychpięterpoprzebitydachlubwdrugą
stronę-jakbyktośstarałsięogromnymwiertłemskrócićsobiedrogę
dopiwnicy.Ziewnąłem,agośćwrzeszczałiwrzeszczał,był
przerażony.Przeskakiwałemzkanałunakanał,alechybakablówka
zaczęłaszwankować-wszędziemigotałomrowiebiałychkropek.
Tylkonajednymkanaleuporczywieomawianosprawętajemniczych
dziurwsufitachipodłogach.Potemnastąpiłociche,,puch"iodbiornik
wysiadł.Przewróciłemsięnadrugibokispojrzałemnachmury
zastygłenaniebie.Pomyślałem,żejeszczesobiepoleżępociężkim
dniu.Iwtedypadłstrzał.
Huknapodwórkupognałechempozmurszałychtynkach
wczworokąciekamienicizamilkł.Nasłuchiwałemprzekonany,
żewśladzatymdojdziedopaniki,jakiejśbezładnejbieganiny,ludzie
zacznąkrzyczećalbolamentować.Zaczęstomiałemztym
doczynienia,żebyspodziewaćsięczegośinnego.Zamiasttego
usłyszałemmiarowyodgłostrzepaniadywanu.Pomyślałem,żemusi
tobyćbardzobrudnydywan,boktośokładałgozniebywałym
impetem.Potemznówpadłstrzał.Jużmisięniechciałoleżeć
-podbiegłemdookna.
Banasiakstałwrozkrokuprzedtrzepakiem.Wjednejręcemiał
trzepaczkę,wdrugiejrewolwer,którymmierzyłwdywan.
Najwyraźniejniemógłsięzdecydować,czydywanzatłuc,czy
zastrzelić.
3.
-Panoszalał?-spytałem.
-Dlaczego?-zdziwiłsię.
-Strzelaszczłowiekudodywanu.
-Cowtymzłego?
-PanieBanasiak,tumieszkająludzie,zarazpankogośzabije.
-Nibygdziemieszkają?-Skierowałrewolwerwmoimkierunku
iczekałnaodpowiedź.
-Wszędzie.
Zatoczyłsięześmiechu.